czwartek, 18 czerwca 2009

Monaco 16.V.2009

Drugie najmniejsze panstwo w Europie po Watykanie. Jego granice mozna objac wzrokiem, stolica - Monte Carlo. Przepych, przepych i jeszcze raz przepych. Luksusowe auta, mega drogie hotele no i oczywiscie slynne kasyno ktore przyciaga wszystkich spragnionych rozrywki. Szczerze mowiac te widoki nie dzialaly na mnie w szczegolny sposob, nawet musze sie przyznac ze na dluzsza mete zaczynal mnie ten swiatek denerwowac. Ale bylo kilka miejsc ktore mi sie podobaly: Muzeum Morza i Oceanarium w jednym polozone tuz nad samym morzem. Oceanarium bardzo ciekawe chociaz te w Lizbonie i Walencii byly wieksze. Ciekawym dodatkiem bylo muzeum gdzie mozna bylo zobaczyc stary sprzet uzywany przez podroznikow i eksploratorow a do tego rozne stwory w sloikach :) Poza tym zachwycila mnie prywatna kolekcja jednego z ksiazat Monaco poswiecona Napoleonowi Bonaparte, sam palac ksiazecy nie robi wrazenia, przynajmniej z zewnatrz. Wycieczka jak najbardziej udana ale do powrotu mnie nie ciagnie :)






























środa, 10 czerwca 2009

My birthday present :)

Moj znajomy Eryk pare dni temu podarowal mi 4 czarno-biale zdjecia oprawione w ramke. Originalne fotografie tylko cos w nich bylo dziwnego, ano to ze jestem na kazdym z nich :D Musze przyznac ze Eryk wykonal niezla robote w Photoshopie i mam teraz fajna pamiatke.

Jedzac lunch z chlopakami z 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej
Jako Polskie Commando na zdjeciu z dowodca majorem Smrokowskim

A tutaj same szychy mi sie trafily, general Sosabowski, general Browning i general Horrocks ktoremu salutuje :D

Okopy w Driel podczas wrzesniowych dni w Holandii 1944 roku. Podobno bardzo popularne byly wtedy jablka z okolicznych sadow wiec oczywiscie ja tez zagryzam :)

czwartek, 4 czerwca 2009

Cannes 14.V.2009

Jedniodniowy wypad do Cannes. Typowe, "leniwe" miasteczko Francuskiej Riwiery. Ozywajace tylko podczas festiwalu filmowego w maju. Akurat zalapalismy sie na to wydarzenie, chociaz na sam poczatek festiwalu. Pelno ludzi, reporterow tylko jakos gwiazd nie bylo widac. Pewnie wiekszosc z nich opalala sie na luksusowych jachtach ktorych bylo mnostwo w zatoce. Samo miasteczko bardzo malownicze, majestatyczny hotel Carlton wyznacza poczatek ulicy ktora ciagnie sie wzdluz morza az do miejsca gdzie rozdawane sa nagrody filmowe i znajduje sie slynny czerwony dywan. Sam budynek nie jest ladny i miejscowi nazywaja go "bunkrem" co chyba swiadczy o czyms :) A teraz czas na kilka fotek...